Wracam spokojnie do domu, po udanej kawie z przyjaciółką i dostaję smsa od męża, że w domu czeka na mnie niespodzianka.
Niespodzianek dawno nie miałam, więc się zdenerwowałam nieco i powrotna droga do domu bardzo mi się dłużyła. Wchodzę zaniepokojona i już widzę z daleka w kuchni na stole… paczkę.
Poznając po piśmie, że to tata jest jej nadawcą, wydaję okrzyk radości. Paczka od rodziców! Ale ciężka!
Otwieramy paczkę z radością, kot się oczywiście przyłącza, bo w środku same smakołyki.
Mam kochanych rodziców! Przysłali nam to, co najbardziej uwielbiamy i za czym najbardziej tęsknimy! Moje cukierki michałki, Adasia śliwki w czekoladzie, polskie nieocenione szynki, kabanosy, smalec ze skwarkami, wysokie obcasy extra, wedlowskie czekolady, zrobiony na drutach matczynymi rękami dla mnie sweterek…
Mamo i Tato, nie macie pojęcia, jak wielką nam sprawiliście przyjemność!
Wzruszyłam się, naprawdę! To nieeleganckie tak się chwalić, ale musiałam o tym napisać, bo to jest jeden z tych pięknych momentów, które towarzyszą emigrantom na całym świecie. Moment, kiedy już wiesz, że świąt nie spędzisz ze swoimi bliskimi i przychodzi do ciebie kilka kilogramów twojego kraju, za którym się mimo wszystko tęskni, jest wart uwiecznienia!
Szczęśliwi ci, którzy mają w te piękne, wiosenne i optymistyczne święta swoje rodziny obok siebie. Szczęśliwi ci, którzy spędzą Wielkanoc tutaj, czy tam, obojętnie, ale z całą rodziną. Kiedy się spotkacie, doceńcie to i mówcie sobie, jak bardzo się kochacie i jak bardzo za sobą tęsknicie.
Wesołych Świąt, kochani!