Grudzień ma szczególny zapach.
Pachnie korzennymi piernikami, grzanym winem, pomarańczami, goździkami, anyżkiem i szafranowymi bułeczkami. Do nich dołączają rozkwitające hiacynty. Całość składa się w aromat, który nastraja świątecznie i wprawia w dobry humor. Chce się piec, robić grzaniec, ubierać choinkę, nucić świąteczne melodie…
O każdym z tych zapachów i smaków chciałaby się napisać osobny referat, ale ograniczę się do trzech a na pierwszy ogień pójdą szafranowe bułeczki, które dzisiaj będę piec.
Jeśli mi się udadzą, zdam relację.
PS. Zapach świąt zamknięty został jakimś cudem w świecy, którą ofiarowała mi wczoraj czytelniczka, Marta A. T. Marto, dziękuję za prezent i przesympatyczne spotkanie!
Hej Monika
bardzo dziękuję za spotkanie również, było uroczo. Jeśli możesz prześlij mi proszę przepis na lussekatter, bo te co robiłam rok temu były twarde jak kamienie. Bardzo się cieszę, że mogłam Cię wprowadzić w dobry humor i proszę o więcej postów w imieniu innych czytelniczek. Wczoraj byłam popularna jak nigdy, wszystkie koleżanki mnie pytały, te co czytają Twojego bloga, czy nadal będziesz pisać, bo Twoimi śladami organizują wycieczki.
Pozdrawiam
Marta
Cała przyjemność po mojej stronie 🙂
Ja też dałam się uwieść atmosferze zbliżających się świąt i Lussekatter piekłam na 1szy Adwent. Niestety lub stety u mnie wszystko znika w mig w paszczach małych i dużych głodomorów i szans na zamrożenie pozostałości brak. Piekę je więc kilka razy w Adwencie. Na święta zaś zostają piernik i oczywiście typowo polskie przysmaki jak np. kutia mniam!
Oj, to może ja tym razem poproszę przepis na piernik?
Lussekatter! Ja czekam z nimi na Lucie, pieke i mroze.
Widze ze obchodzisz Advent po szwedzku. A jak bedzie z Wigilia? Bo tam roznica miedzy Szwecja a Polska jest jednak bardzo duza.
Wigilia pół na pół, bo towarzystwo będzie mieszane. Na pewno nie zabraknie pierogów i uszek z kapustą i grzybami oraz barszczu 🙂